Top

Sardynia: Zeus, woły i neolityczne petroglify

„Lost between Europe and Africa, and belonging to nowhere” – tak pisał o Sardynii brytyjski pisarz D.H. Lawrence, który odwiedził ją na początku lat 20-tych poprzedniego stulecia. Swą podróż opisał w książce „See and Sardinia”. Co ciekawe, autor znanego w Polsce romansu „Kochanek lady Chatterley” przebywał wtedy na pobliskiej Sycylii – na dobrowolnym wygnaniu z ojczyzny (jak by nie było też wyspy). Przypadek? nie sądzę!

Sardynia jest drugą co do wielkości wyspą na morzu Śródziemnym, zaraz po Sycylii. Jej powierzchnia jest o ponad połowę większa od Małopolski! Nic dziwnego, że interesowało się nią wiele mocarstw – od Fenicjan, przez Rzymian, Bizantyjczyków, po Katalończyków i Austriaków. Zawijali tu także – a jakże – Greccy żeglarze, którzy nazywali Sardynię „Hyknusa”. Obecnie Hyknusa, w nieco zmienionej formie: Ichnusa, to nazwa popularnego Sardyńskiego piwa, które na pewno będziemy mieli okazję spróbować podczas naszego trekkingu na Sardynii.

Po Grekach została na Sardynii jeszcze legenda o powstaniu tej wspaniałej wyspy. Podobno po stworzeniu świata Zeusowi zostało trochę skalnego gruzu – jak to w budowlance bywa. Gromowładny zebrał to wszystko, i nie wiedząc za bardzo co z tym zrobić, rzucił w morze i udeptał swoją wielką stopą. I proszę: wyspa jak znalazł! Z resztą „odcisk stopy” to druga z nazw Sardynii używanych przez starożytnych Greków. A skoro jesteśmy przy nazwach, to i Rzymianie zostawili tu swój ślad, m.in. w określeniu Barbagia. Dotyczy ono terenów w centralnej części Sardynii (włącznie z rejonem wąwozu Su Gorropu). Na te „barbarzyńskie” ziemie wycofywali się rdzenni Sardyńczycy podczas kolejnych najazdów, w tym rzymskich. Niewielu najeźdźcom udało się ten teren opanować.

Lost between Europe and Africa, and belonging to nowhere.

Pozostaje pytanie co łączy woły z neolitycznymi petroglifami? Chodzi oczywiście o jedną z 2 najsłynniejszych grot Sardynii: Grotte del Bue Marino. Ta piękna grota była znana już w czasach prehistorycznych, prawdopodobnie jako miejsce kultu, o czym świadczą rysunki naskalne (petroglify). Grota jest elementem bardzo rozbudowanego systemu jaskiń, największego we Włoszech. Ona sama ma aż 15 km długości, głęboko sięgając w ląd, choć do zwiedzania udostępnionych jest tylko 900 m korytarzy. Ale za to jakich! Najlepiej ją zwiedzać wpływając łodzią od strony morza. Tak właśnie zrobimy ostatniego dnia trekkingu na Sardynii, kiedy po jodze na plaży udamy się w powrotny rejs łodzią wzdłuż klifów zatoki Orosei.

Grota del Bue Marino, trekking na Sardynii, wyjazd slow

No a co z wołami? Sprawa jest prosta: „bue” to po włosku „wół”. Wół morski. To lokalna nazwa mieszkającej tu jeszcze w latach 80-tych XX w. mniszki śródziemnomorskiej – przedstawicielki fokowatych. To właśnie od niej – przypominającej woła umaszczeniem i podobno charakterem – wzięła nazwę ta przepiękna grota. Mniszki lubią spokój i – na swoje nieszczęście – także ryby, a więc są konkurencją dla rybaków. I podobno właśnie to przyczyniło się do wypłoszenia tego zagrożonego wyginięciem zwierzęcia z jego siedliska.

 

Zdjęcie: Grotte del Bue Marino, Autor: Christophe Delaere.